Nazywam się Blair Montgomery. Mam siedemnaście lat. Mam trójkę rodzeństwa - Valerie , Fabiana i Gracjana. Są dla mnie wszystkim. Jesteśmy ze sobą zżyci. Moja mama pracuje na trzy etaty, nigdy nie ma jej w domu. Rzadko kiedy rozmawiamy ze sobą, ona nie ma dla nas czasu. Ale nauczyliśmy się żyć ' bez niej ' . Oczywiście w domu jest godzinę, na przerwie. Nie mam taty, gdyż dwa lata zginął on przez pijanego taksówkarza Patricka. Pamiętam ten dzień jak żaden inny. Oglądałam z rodzeństwem film na Animal Planet. Było po godzinie dwudziestej drugiej. Byliśmy sami w domu, zajadając popcorn zrobiony przez mamę. Co prawda, rodzice nie pozwolili nam być przed telewizorem dłużej niż do dwudziestej pierwszej, ale film był tak ekscytujący i trzymał w napięciu, że żaden z nas nie mógł się oprzeć pokusie i nikt nie poszedł spać. Valerie miała wtedy 14 lat, Gracjan 16 , ja 15, a nasz najmłodszy brat Fabian 3 lata. Rodzice w tym samym czasie byli w drodze na ślub cioci Marleny i Matta. Postanowili pojechać taksówką, ponieważ oboje chcieli bawić się na całego, a po pijanemu nie wolno jeździć. Nikt nie przewidział, że kierowca taksówki okaże się być pijany. Jechał jak człowiek który nie pił alkoholu. W pewnym momencie wjechał na przeciwległy pas, prosto pod koła ciężarówki z samochodami. Mój tata siedział z na miejscu pasażera , obok kierowcy. Mama zaś na tylnych siedzeniach. Ani kierowca, ani tata nie miał szansy przeżycia. Zginęli na miejscu. Mama zaś zapadła w śpiączkę na dwa miesiące. Mieszkaliśmy u stryjka. Każdy z nas nie odzywał się ani słowem. Byliśmy jak niemowy. Całe dnie nie wychodziliśmy z pokoju. Byliśmy bardzo zżyci z tatą. Jedynie Fabian go nie pamięta. Ale ja , Valerie i Gracjan wręcz przeciwnie. Nigdy nie zapomnimy chwil spędzonych wraz z nim. Miewają takie dni, kiedy wspólnie siedzimy w salonie i opłakujemy śmierć taty. A w jego urodziny, spędzamy cały dzień przed nagrobkiem. Nigdy nie pogodzę się ze śmiercią taty. Nigdy.
* cztery miesiące później *
- Jak to wychodzisz ponownie za mąż ?! - krzyknęłam rozzłoszczona . Minęły trzy lata od śmierci taty, a ją już nie obchodzi, czy sprawia nam ból czy też nie. Nawet, jeśli każdy z nas by się ciął, ona i tak by wyszła za tego jej chłopaka. Ona już nie pamięta. Nie pamięta taty, nie pamięta, jak obdarowywał ją prezentami parę razy na miesiąc. Nie pamięta, jak zrobił dla niej sypialnie, jak urządził dla niej imprezę z okazji nowej pracy. Ją obchodzi tylko to, że ten fagas jest bogaty i nie będzie musiała pracować. I na dodatek mówi nam to w dzień jego śmierci. Szykowaliśmy się, aby pójść na cmentarz, do taty. Ale ona musiała nam powiedzieć to teraz. Przecież jeszcze niedawno żaliła się nam, że TĘSKNI ZA TATĄ. Mówiła, że nigdy nie będzie miała innego. A tymczasem wybrała sobie jakiegoś fagasa za złotówkę.
- Blair, spokojnie. Mama ma prawo ułożyć od nowa życie.
- Zamknij mordę Valerie.
- Blair, słownictwo. - powiedziała mama, grożąc mi palcem. W tamtej chwili miałam ochotę jej go złamać.
- Czyli się przeplowadzamy ? - zapytał Fabian. Zacisnęłam pięści. Tak, przeprowadzamy się. Do mamy męskiej dziwki i będziemy tam mieszkać na zawsze, bo ją nie obchodzi już tata i jego śmierć. Ba, nawet nie obchodzimy jej my. Z poirytowaniem patrzyłam jak Gracjan bierze pięciolatka na ręce, a ten się do niego przytula. Miałam ochotę kogoś uderzyć.
- Tak Fabianku. Przeprowadzimy się do wielkiego domku, gdzie będziesz miał własny pokoik i wszystkie zabawki jakie zechcesz. - odpowiedziała mama, całując go w nos.
- Sama się przeprowadzaj. Ja nigdzie nie jadę.
- Wybacz mi , ale ja nie zamierzam patrzeć, jak się całujecie, przytulacie. Nie chcę patrzeć na ciebie. - potaknął mi Gracjan i stanął obok mnie. Fabian podszedł do mnie i przytulił się do mojej nogi, dając do zrozumienia, że nie przekupi go nawet góra zabawek. Spojrzeliśmy wszyscy na Valerie. Dziewczyna cieszyła się z przeprowadzki. Co więcej, cieszyła się z ponownego ślubu mamy. Ale widząc naszą wrogość w oczach spojrzała na mamę i podeszła do nas. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Przykro mi, ale do 18 roku życia jesteście pod moją opieką i nie pozwolę , abyście mieszkali pod mostem.
- Gracjan ma osiemnaście lat. - odparłam i mrugnęłam do niego porozumiewawczo.
- A czy Gracjan ma pieniądze ? Czy ma dom ? - zapytała i podeszła do nas, chcąc nas przytulić, ale my jak na złość zrobiliśmy krok w tył. Nikt się nie odzywał. Po chwili jednak mama wybuchła gniewem. Widziałam łzy w oczach Fabiana. Nikt z nas nie lubił, gdy mama się denerwowała. Posłusznie poszliśmy do pokoi się pakować. Nie mogłam uwierzyć, że ona sprzedała ten dom, planuje ślub z nieznajomym mi facetem i co więcej, chce zamieszkać w willi na Pastelowej. Wiem, dziwna nazwa ulicy , ale tam mieszkają najbogatsi ludzie w Londynie. A co najgorsze, stamtąd trzeba jechać godzinę do cmentarza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz